- Hofu! Ja rodzę!
- Co? Co ja mam robić?! Jesteśmy na środku pustyni! Nie damy rady!- zaczął panikować, przez co reszta stada bardzo się przejęła tą sytuacją.
- Spokojnie, jakoś sobie poradzę... Zachowaj spokój!-krzywiła się z bólu.
Po kilku godzinach okropnych męczarni, Imani urodziła lewka. Był malutki i słodziutki,
lwy uśmiechały się do siebie i do lewka, po tak trudnym porodzie lwica i tak była szczęśliwa.
- Jak go nazwiemy?- spytała nie spuszczając oka z maleństwa.
- Może...- Hofu zastanowił się chwilę.- Ayo?
- Tak! Cudowne! Jest taki śliczny.- zachwycała się synkiem.
Zresztą wszyscy byli urzeczeni malutkim lewkiem. A dla kogoś kto ich obserwował takie momenty były wręcz idealne na zrobienie czegoś, co zepsuło by humor. Ale na razie nie czas na to, obecnie w głowie lwa powstaje nowy plan, patrząc na Ayo już nawet wie czego plan będzie dotyczył. Na myśl o tym aż uśmiechnął się chytrze.
- Hofu? Czym my nakarmimy Ayo? Przecież tu nic nie ma.- Imani bardzo się przejęła.
- Nie martw się na pewno się coś znajdzie. Poszukajmy czegoś do jedzenia.- zwrócił się do stada.- Wiem że nie macie siły chodzić, a tym bardziej szukać. Ale spróbujmy coś znaleźć, nie możemy się poddawać, jeszcze kilkanaście dni i dotrzemy do Rajskiej Doliny.
Długo szukali czegoś do upolowania, jednak niczego nie znaleźli. Zasmucili się bardzo że coś mogłoby się stać małemu z głodu. Ale co mogli zrobić? Albo iść dalej, albo czekać aż jakieś zwierze się przybłąka.
- Imani? Tak się teraz przyglądałem oczom naszego synka i zauważyłem że jego prawe oko w ogóle nie reaguje na bodźce. Czy to może oznaczać że on nie widzi na jedno oko?
- Co Ty mówisz?- lwica popatrzyła na leżącego Ayo i wodziła mu łapą przed oczyma. Rzeczywiście prawe oko miał zamglone i nie poruszał nim, tylko lewym okiem poznawał świat.- To niemożliwe! Dlaczego spotykają nas same nieszczęścia?- Imani zbierało się na płacz.
- Nie martw się, ważne że widzi na lewe, jakoś poradzi sobie w życiu, to jeszcze nie koniec świata.- przytulił żonę.
Reszta stada przyznała mu rację.
Wieczorem gdy lwy miały zamiar iść już spać, Hofu jak i reszta usłyszeli delikatny szmer łap/ kopyt. Lew poszedł sprawdzić co się dzieje. Okazało się że to malutka antylopa, która pewnie się zgubiła. Hofu zabił ją i przyniósł synkowi do jedzenia. Niestety dla nikogo innego nie wystarczyło posiłku. Ale chociaż mały Ayo był szczęśliwy i kładł się spać z pełnym brzuszkiem.
________________________________________________________________________________
Jak Wam się podoba nowy wygląd bloga? Jeszcze nie skończyłam, został odtwarzacz, ta strona z odtwarzaczami mi dzisiaj nie działa, no trudno spróbuję jutro :)) Rozdział dosyć krótki, ale mam nadzieję że fajny, zapraszam do komentowania, będzie mi bardzo miło jeśli dodacie banner mojego bloga na swój blog :)
Pozdrawiam cieplutko Lwica Lila (Lila640) <3