Od narodzin Ayo minęło już kilka dni. Lewek rósł bardzo szybko, był zwinny i dobrze radził sobie widząc tylko na jedno oko, ale był też ostrożny i lekko strachliwy a przy tym ciekawy świata.
Niestety teraz warunki były wyjątkowo surowe. Kilka lwic umarło w nocy z niedostatku. W tym także Nala. Po dniach radości, zawsze pojawiał się smutek. Tak było i tym razem. Jednak po kilku kolejnych dniach, znowu można było mówić o szczęściu, ponieważ warunki naturalne zmieniły się na lepsze. Coraz częściej pojawiały się stada na które można było polować, cień w którym można było uwolnić się od słońca, a nawet woda, która była najbardziej potrzebna na pustyni. Nagle ich oczom ukazał się piękny krajobraz, o którym nawet im się nie śniło. Było to cudowne miejsce. Szli przed siebie, zobaczyli bambusową jaskinię, z której akurat wyszła Atheri.
- Tato! Co Wy tu robicie z całym stadem?!- zachichotała zdziwiona.
- Zostaliśmy wygnani.- powiedział poważnie.
- Jak to? Przez kogo?
- Przez Omaka. To przeze mnie nas wygnali.- przyznał Kovu. Za Atheri plecami pokazał się Vivu.
- Witajcie!- powitał wszystkich serdecznie.
- Jeżeli szukacie u nas miejsca do zamieszkania. To oczywiście możecie zostać!- po chwili dodała, zwracając się do Vivu.- Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Pewnie że możecie, ale co się właściwie stało?
Hofu opowiedział pokrótce co się wydarzyło. Ta historia wprowadziła Atheri i Vivu w ogromne zdumienie.
Nyota właśnie wracała ze spaceru, przyglądając się z daleka rozpoznała znajome sylwetki lwów. Podbiegła do nich wszystkich z ogromną radością.
- Mamo!! Tato!!- pojawiła się znikąd.
- Nyota! Tak się cieszę że Cię widzę! Skąd ty się tu wzięłaś?- rzekła uradowana Imani, przytulając córkę.
- Ja uciekłam z Lwiej Ziemi, bo bałam się tego Omaka. Nie chciałam żyć w ciągłym strachu przed nim. Tęskniłam za Wami wszystkimi!- teraz tuliła się do ojca.
- Ojej! Co to za lwiątko?!- spytała patrząc na Ayo.
- To twój brat.
- Naprawdę? Jaki on jest słodki!- podeszła do niego i objęła go. Nie miał nic przeciwko temu. Nyota wyglądała mu na miłą lwicę. Pomimo swego bardzo młodego wieku, lwica wyglądała już na dorosłą.
- Idę się z nim pobawić, dobrze?!- była bardzo szczęśliwa że ma brata.
- Jasne, tylko uważaj na niego. Nie widzi na prawe oko.- przestrzegł ją Hofu.
- Dobrze tato, będziemy uważać.
Bawili się przez całe popołudnie. Ganiali się, wygłupiali, skakali. Bardzo się zżyli ze sobą przez te kilka godzin i cieszyli się że mają siebie.
Ale niestety istniał ktoś, kto chciał im to zepsuć...
___________________________________________________________
I oto kolejny rozdział :)))) Mam nadzieję że nie nudny. Zapraszam do komentowania i jeszcze raz przypominam żeby polecać swoje blogi w zakładce spamownik :)
Pozdrawiam Lwica Lila (Lila640)
P.S. Mój drugi blog http://krollew-trudna-przyszlosc.blogspot.com/ zostanie kontynuowany :) zajrzyjcie na niego a dowiecie się więcej <3
Super notka <3 Bardzo mi się podobała :3 Oby tak dalej ^^
OdpowiedzUsuńRodzeństwo słodko ze sobą wygląda razem <3
Mam nadzieję,że nowy rozdział niedługo :3
Pozdrawiam i życzę miłego dnia~~
Kartyna(Hasira)
Śliczne, i jaki ładny obrazek.Nie mogę się doczekać dalszej części, ciekawe co bedzie ze stadem.POzdrawiam.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo przyjemny. Fajnie, że Nyota pokochała swojego młodszego brata. Ciekawe kto chce zepsuć ich relacje?
OdpowiedzUsuńHeej! :D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ucieszony, ponieważ to kolejny ciekawy blog, którego przyjemnie się czyta.
Już dołączyłem do obserwatorów i postaram się komentować twoją pracę na bieżąco. Coś czuję, że muszę przeczytać również sezon I :D