czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 5 Spotkanie

Od narodzin Ayo minęło już kilka dni. Lewek rósł bardzo szybko, był zwinny i dobrze radził sobie widząc tylko na jedno oko, ale był też ostrożny i lekko strachliwy a przy tym ciekawy świata.
Niestety teraz warunki były wyjątkowo surowe. Kilka lwic umarło w nocy z niedostatku. W tym także Nala. Po dniach radości, zawsze pojawiał się smutek. Tak było i tym razem. Jednak po kilku kolejnych dniach, znowu można było mówić o szczęściu, ponieważ warunki naturalne zmieniły się na lepsze. Coraz częściej pojawiały się stada na które można było polować, cień w którym można było uwolnić się od słońca, a nawet woda, która była najbardziej potrzebna na pustyni. Nagle ich oczom ukazał się piękny krajobraz, o którym nawet im się nie śniło. Było to cudowne miejsce. Szli przed siebie, zobaczyli bambusową jaskinię, z której akurat wyszła Atheri.
- Tato! Co Wy tu robicie z całym stadem?!- zachichotała zdziwiona.
- Zostaliśmy wygnani.- powiedział poważnie.
- Jak to? Przez kogo?
- Przez Omaka. To przeze mnie nas wygnali.- przyznał Kovu. Za Atheri plecami pokazał się Vivu.
- Witajcie!- powitał wszystkich serdecznie.
- Jeżeli szukacie u nas miejsca do zamieszkania. To oczywiście możecie zostać!- po chwili dodała, zwracając się do Vivu.- Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Pewnie że możecie, ale co się właściwie stało?
Hofu opowiedział pokrótce co się wydarzyło. Ta historia wprowadziła Atheri i Vivu w ogromne zdumienie.

Nyota właśnie wracała ze spaceru, przyglądając się z daleka rozpoznała znajome sylwetki lwów. Podbiegła do nich wszystkich z ogromną radością.
- Mamo!! Tato!!- pojawiła się znikąd.
- Nyota! Tak się cieszę że Cię widzę! Skąd ty się tu wzięłaś?- rzekła uradowana Imani, przytulając córkę.
- Ja uciekłam z Lwiej Ziemi, bo bałam się tego Omaka. Nie chciałam żyć w ciągłym strachu przed nim. Tęskniłam za Wami wszystkimi!- teraz tuliła się do ojca.
- Ojej! Co to za lwiątko?!- spytała patrząc na Ayo.
- To twój brat.
- Naprawdę? Jaki on jest słodki!- podeszła do niego i objęła go. Nie miał nic przeciwko temu. Nyota wyglądała mu na miłą lwicę. Pomimo swego bardzo młodego wieku, lwica wyglądała już na dorosłą.
- Idę się z nim pobawić, dobrze?!- była bardzo szczęśliwa że ma brata.
- Jasne, tylko uważaj na niego. Nie widzi na prawe oko.- przestrzegł ją Hofu.
- Dobrze tato, będziemy uważać.
Bawili się przez całe popołudnie. Ganiali się, wygłupiali, skakali. Bardzo się zżyli ze sobą przez te kilka godzin i cieszyli się że mają siebie.









Ale niestety istniał ktoś, kto chciał im to zepsuć...
___________________________________________________________
I oto kolejny rozdział :)))) Mam nadzieję że nie nudny. Zapraszam do komentowania i jeszcze raz przypominam żeby polecać swoje blogi w zakładce spamownik :)
Pozdrawiam Lwica Lila (Lila640)
P.S. Mój drugi blog http://krollew-trudna-przyszlosc.blogspot.com/ zostanie kontynuowany :) zajrzyjcie na niego a dowiecie się więcej <3

4 komentarze:

  1. Super notka <3 Bardzo mi się podobała :3 Oby tak dalej ^^
    Rodzeństwo słodko ze sobą wygląda razem <3
    Mam nadzieję,że nowy rozdział niedługo :3
    Pozdrawiam i życzę miłego dnia~~
    Kartyna(Hasira)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne, i jaki ładny obrazek.Nie mogę się doczekać dalszej części, ciekawe co bedzie ze stadem.POzdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo przyjemny. Fajnie, że Nyota pokochała swojego młodszego brata. Ciekawe kto chce zepsuć ich relacje?

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej! :D
    Jestem bardzo ucieszony, ponieważ to kolejny ciekawy blog, którego przyjemnie się czyta.
    Już dołączyłem do obserwatorów i postaram się komentować twoją pracę na bieżąco. Coś czuję, że muszę przeczytać również sezon I :D

    OdpowiedzUsuń